Kiszona kapusta to jeden z najbardziej tradycyjnych składników naszej kuchni. Używana jest do przygotowywania surówek, zup, dań głównych. Przygotowana w formie kiszonki (nie mylić z kwaszonką zakwaszaną octem spirytusowym) dostarczy nam wielu cennych składników.
Do przygotowania potrzebujemy:
- kamionkowe naczynie,
- tłuczek do ubicia (ugniecenia) kapusty,
- tarka,
- ostry nóż, szatkownica lub jakiś inny sprzęt do krojenia,
- duże naczynie do utarcia i osolenia kapusty,
- talerzyk,
- umyty i wyparzony słoik z wodą,
- główka białej, ścisłej i twardej kapusty,
- 2-3 marchewki,
- sól kamienna (1 łyżka na każdy kilogram kapusty).
Marchewki obrać i zetrzeć na tarce o dużych oczkach.
Z kapusty zdjąć zewnętrzne liście oraz jeden do późniejszego przykrycia kiszonki.
Kapustę pokroić na ćwiartki, wyciąć głąb i wszystkie nieładne kawałki, poszatkować na pasma o grubości ok. 2-4 mm.
Do pokrojonej kapusty dodać sól i dobrze wymieszać. Pozostawić na godzinę, żeby puściła trochę soku.
Umieścić 1/3 pokrojonej kapusty w naczyniu, mocno ugniatając. Ubić tłuczkiem tak, żeby puściła sok.
Kolejna warstwa to 1/2 marchewki.
Wsypać kolejną część 1/3 kapusty. Ubić tłuczkiem.
Wsypać pozostałą marchewkę.
Ostatnia warstwa to kapusta. Ubić tłuczkiem.
Przykryć pozostawionym liściem kapusty.
Na wierzchu umieścić talerzyk i obciążyć go słoikiem wypełnionym wodą. Cała kapusta musi być przykryta płynem. W innym przypadku zacznie gnić.
Naczynie przez pierwsze 2-3 dni trzymać w temperaturze pokojowej. Później przenieść w chłodniejsze miejsce, np. do piwnicy.
Gdy na powierzchni pojawi się piana należy "przebić kapustę" - wbić np. trzonek od tłuczka kilkakrotnie w kiszącą się kapustę aż do samego dna naczynia.
Po ok. 10-12 dniach kapusta jest już ukiszona i możemy zacząć ją jeść.
Aby spowolnić proces fermentacji naczynie należy przenieść do lodówki.
Należy zwracać uwagę, żeby przez cały czas kapusta była przykryta sokiem.
Pewnego dnia postanowiłam zmienić to i owo w moim życiu. Jedną ze zmian było bardziej rozsądne i świadome odżywianie. Czytałam, przeglądałam, pytałam, zbierałam informacje. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że odszukiwanie wcześniejszych inspiracji lub przepisów jest czasochłonne i utworzyłam bloga, w którym gromadzę zdobyte przeze mnie doświadczenia i informacje. Dodaję też różności z innych dziedzin codziennego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz