Cała zabawa zaczęła się w styczniu 2017. Nowa praca wprawdzie daleko od domu, ale zapowiada się ciekawie. Świętujemy więc pizzą i białym winem. W nocy okazało się, że posiadam woreczek żółciowy, który postanowił przemówić do mnie w sposób skuteczny, bo bolesny. I to nawet bardzo. Wiele godzin spędzonych na szpitalnym krzesełku i skierowanie na zabieg. Super... Tylko, że ja jestem przywiązana do każdej części swojego ciała i z żadną dobrowolnie się nie rozstanę. Skierowanie do torebki. Tup tup do domu.
Kilka tygodni drakońskiej diety, dwie wizyty na ostrym dyżurze, kolejne rady pozbycia się problemu szybko i radykalnie, podtrzymująca na duchu informacje, że inni żyją latami bez woreczka.
Zaczęłam drążyć temat, szukać innych rozwiązań, przepytywać znajomych, kopać w internecie. Czytałam, rozmawiałam,zastanawiałam się, czytałam... I tak przez kilkanaście bardzo długich wieczorów. Mnóstwo bełkotu, sprzecznych informacji, indoktrynacji o charakterze światopoglądowym przemieszanej z faktami. Dżizas, kto tu prowadzi we właściwą stronę? I wymyśliłam :)
Z początku strzępy luźnych informacji poukładały się w kierunek ku zmianie sposobu odżywiania. Dużo czasu zajęło mi wyrobienie sobie zdania, co robić, od czego zacząć, czyje teorie i praktyki przemawiają do mnie najbardziej i które wiążą się z najmniejszym ryzykiem. Wegetarianizm? Rezygnacja z mleka? Odrzucenie zbóż?
Dużo będzie musiało się zmienić.
PS
Postanowiłam dodać również trochę informacji na tematy, które mnie bezpośrednio dotyczą lub których jestem częścią - najbliżsi, hobby...
Taka sobie prywata :P
Pewnego dnia postanowiłam zmienić to i owo w moim życiu. Jedną ze zmian było bardziej rozsądne i świadome odżywianie. Czytałam, przeglądałam, pytałam, zbierałam informacje. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że odszukiwanie wcześniejszych inspiracji lub przepisów jest czasochłonne i utworzyłam bloga, w którym gromadzę zdobyte przeze mnie doświadczenia i informacje. Dodaję też różności z innych dziedzin codziennego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz